Nie wsadzaj dziecka do przyczepki rowerowej. Strasznie napylisz mu w pysiaczka

Kiedy właśnie przymierzałem się do zakupu przyczepki do roweru, napłynęła ta zła wiadomość.

Fotelik ma wady (zalety też), dlatego chciałem spróbować przyczepki. Która też ma wady, ale tak dużej wady się nie spodziewałem. Wożąc dziecko w przyczepce mogę zwiększyć ryzyko jego przedwczesnej śmierci. Dowiedli tego naukowcy z uniwersytetu w Surrey. Dziecko jadące w przyczepce jest bardziej narażone na wdychanie zanieczyszczonego powietrza niż ich jadący na rowerze rodzice.

Niebezpieczeństwa fotelika rowerowego znam. W czasie jazdy wywala się razem z rowerem, gdy coś pójdzie nie tak. Potrafi też runąć razem z nim na postoju, gdy się zagapisz przy wsadzaniu/wyjmowaniu dziecka. Nie pytajcie skąd wiem. W przyczepce powinno być bezpieczniej, ona nie musi przewracać się razem z rowerem. Właściwie to eksperci wskazują ją jako bezpieczniejszy od fotelika sposób przewożenia dzieci.

To na tych ekspertów wystawiono innych ekspertów i ci wykazali, że dzieci w przyczepkach są bardziej zagrożone niż rodzice.

Im niżej tym gorzej, taki wniosek płynie z badań brytyjskich naukowców. Przeprowadzili badania w ruchu ulicznym i stwierdzili, że podczas przejazdów typowych dla rozważenia dzieci do przedszkoli średnie stężenie cząstek stałych PM10 w przyczepce rowerowej jest o 14 proc. wyższe niż na wysokości twarzy rowerzysty i o 18 proc. wyższe niż w porze popołudniowej, gdy z placówek odbiera się dzieci, wciąż na wysokości twarzy rowerzysty.

Badacze odkryli, że

Symulowano różne sytuacje narażania dziecka i dorosłego na zanieczyszczenia na różnej wysokości. Badaczom zajęło to 80 przejazdów na łącznym dystansie 176 kilometrów. Porównywali stężenie zanieczyszczeń w przyczepce z ekspozycją rowerzysty w czasie jazdy na rowerze. I tak wyszło, że rowerzysta może być narażony na 106 mikrogramów PM10 na metr sześcienny, a jego dziecko na 118.

Odpowiedzialny za badania profesor Prashant Kumar podsumował to tak:

Zaś we wstępie do badań pojawia się informacja, iż

Wydaje się być haniebne trochę nietrafionym wykorzystanie danych z całego świata do opisu skutków jeżdżenia rowerem w Wielkiej Brytanii. W ten sposób indyjskie dzieci żyjące na wysypiskach śmieci wspierają tezę, że jeżdżenie rowerową przyczepką po brytyjskim mieście jest śmiertelnie niebezpieczne.

Przyczepka z osłoną ma niwelować ten problem. Osłonka ma zredukować zanieczyszczenia w przyczepce nawet o 50 proc., to też ustaliły badania. Nie wiem, o jakim rodzaju osłony mowa, ale z nią ma być lepiej. Badania nie prowadzą bezpośrednio do żadnego sklepu on-line, gdzie można kupić takie osłony, albo jeszcze lepiej osłony z filtrem, ale potencjał sprzedażowy jest. Stanowczo okładałbym przyczepkę filtrem z maseczki przeciwgazowej.

Nie lekceważę zanieczyszczenia powietrza w mieście, ani jego wpływu na zdrowie, ale wniosek z tych badań płynie smutny. Nie da się jeździć w ogóle, należy dać sobie spokój z przemieszczaniem. Inaczej nigdy nie będziemy bezpieczni. Samochodem źle, bo zanieczyszczenia. Rowerem źle, bo zanieczyszczenie dzieci. Jak się nie obrócić, to cząstki PM10 z każdej strony. W czasie lockdownu udało się obniżyć zanieczyszczenia powietrza o 91 proc. Innej odpowiedzi niż niejeżdżenie nigdzie nie ma.

Zabrałbym dziecko na wycieczkę przez łąki i pola, ale pewnie tam wzrasta narażenie na pyłki kwiatów i alergie wziewne, tylko jeszcze badań na to nie ma. Dziękujemy badaczom z Wielkiej Brytanii za ten cenny wkład w bezpieczeństwo dzieci, 18 proc. to nie są przelewki.