BMW serii 7 już za 7000 zł. E65 zrobisz wrażenie
Pytanie brzmi, na kim to wrażenie zrobisz największe: na sobie samym, na sąsiadach czy na swoim mechaniku. Chyba się domyślam.
BMW serii 7 typoszeregu E65 (E66 w wersji przedłużonej) w chwili swojej premiery... nie zebrało zbyt dobrych ocen za swój wygląd. I nic dziwnego, bo nic tu nie pozostało z eleganckiej i sportowej linii poprzednika, E38. E65 z powodu swojego wyglądu doczekało się jednak przezwiska Darth Vader.
Po latach bawarska limuzyna zdążyła się jednak opatrzeć i spowszednieć, podobnie jak mniej kontrowersyjna seria 5 E60. Ba - bywa, że wersja przedliftowa uważana jest za bardziej udaną. Polift (LCI w nomenklaturze BMW) jest co prawda bardziej zjadliwy stylistycznie, ale zarazem tę stylistykę ma mniej zdecydowaną, nieco... rozlazłą.
Ale wygląd to rzecz gustu. E65 miało - i ma - inne problemy
Auto zrobiło ogromny krok naprzód pod względem nowoczesności konstrukcji. I godny uwagi krok wstecz w kwestii niezawodności. Seria 7 E65/E66 znana jest z licznych problemów m.in. z bardzo rozbudowaną elektroniką. Nowsze silniki nie są może wzorami niezawodności, ale na szczęście nie są to jeszcze czasy choćby koszmarnie nieudanego, turbodoładowanego V8 N63 znanego z nowszej Siódemki F01. Mimo wszystko wszystkie te osoby, które oczekują, że kupując np. wczesne E65 z dieslem M57 lub z benzyniakiem M54 (w obu tych przypadkach mówimy o 3-litrowych, rzędowych szóstkach) będą tanio jeździć bardzo komfortowym autem, należy nazwać naiwnymi.
Dobrze, rzućmy się w wir ogłoszeń
Najtańsze BMW 7 E65 wystawione na OLX i oznaczone jako nieuszkodzone kosztuje co prawda 6 tysięcy zł, ale nie ma nawet ważnego badania technicznego, więc daruję sobie linkowanie. Żeby mieć auto z ważnymi opłatami, trzeba wydać o ten tysiąc więcej. No, prawie - tylko nie przewalcie tej dychy na głupoty. Najtańszy benzyniak - i to V8 - kosztuje 8490 zł.
Jak można się spodziewać, powyżej wymienione auta nie wyglądają jak z katalogu. O dziwo nie robią też jednak wrażenia, jakby miały się rozkraczyć po przejechaniu 200 metrów. Mimo wszystko mile widziana byłaby jakaś dopłata. I nie jestem pewien, czy 12000 zł na najtańszego polifta to dobry pomysł, aczkolwiek doceniam rzetelny opis.
Na samym tylko OLX takich aut mamy blisko 160-170, więc nie dziwi, że egzemplarzy za kilkanaście tysięcy złotych jest sporo. Nawet kuszący byłby taki poliftowy 750iL za 18 tys. zł, gdyby nie taki detal, że ma kierownicę po prawej stronie. No, ale niska cena nie wzięła się z niczego.
Średni przedział cenowy dla tego modelu to 23-30 tys. zł
Jednym z najciekawszych ogłoszeń, które w tym przedziale cenowym obejrzałem, jest to z poliftem za 25500 zł. Dlaczego więc ma przód od przedlifta? Ano dlatego, że auto miało szkodę, a właściciel uznał, że przód sprzed modernizacji wygląda lepiej. Nietypowy przykład nurtu New2Old, ale warto zaznaczyć, że do wglądu są zdjęcia auta sprzed modyfikacji.
Inne to kosztujące 29900 zł 730d, którego właściciel wcale sprzedawać nie chce - i mam nadzieję, że z powodu tego zalinkowania nie obudzę się jutro rano obok jakiegoś końskiego łba czy czegoś w tym rodzaju. Ale opis w każdym razie polecam - są i dwa słowa i historii tego egzemplarza, i coś o wadach/usterkach.
Kolejna strona ogłoszeń - 4 z 5 - oferuje już mniej ogłoszeń z E65, ponieważ sporo slotów zajmują oferty z zadbanymi E38 oraz najtańszymi F01. Niespełna 40 tys. zł to kwota, w której w przypadku E65/E66 przeważają auta po liftingu, ale są też oferowane przedlifty. Szczególnie interesujące - choć niekoniecznie ze względu na atrakcyjność zakupu - jest to przedliftowe 745i, które co prawda ma do naprawy skrzynię biegów (podobno konwerter) i ma luz na maglownicy, ale nie przeszkadza mu to kosztować 38 tys. zł. Z drugiej strony, właściciel nie ma problemu by auto sprawdzić w dowolnym serwisie, więc może nie byłoby z jego stanem tak źle - zwłaszcza że w E65/E66 stosowano popularne i stosunkowo udane skrzynie ZF 6HP (choć nie tak pancerne jak 5HP), co może obniżyć koszty naprawy.
Jest jeszcze kilka aut za 50-70 tys. zł, ale daleko im do górnej granicy cen - klik 1, klik 2. Najdroższe Siódemki E65/E66 potrafią kosztować... 110-120 tys. zł, choć to już jednak bardzo drogie przypadki, albo bardzo wyjątkowe - jak np. to V12 o przebiegu zaledwie 42 tys. km od nowości czy to V8 o przebiegu 31400 km (!!!). Znacznie taniej można sobie sprawić np. 12-cylindrowe 760Li LCI o przebiegu 68 tys. km, również sprowadzone z Japonii. No i nie jest czarne, co dla niektórych może stanowić sporą zaletę, a dla innych - sporą wadę. Na pewno wadą jest, że ktoś w takim aucie za kupę kasy zamontował chińskie opony. No ludzie kochani... Złego słowa bym nie powiedział, gdyby tu były choćby jakieś Semperity (a tym bardziej Fuldy czy Uniroyale), nikt nie oczekuje topowych Continentali. Ale Imperiale, serio?
Jeśli unikasz ogłoszeń, które straszą z daleka, łatwo trafisz na rzetelne opisy
Nie musi to oznaczać, że np. auto bez wymienionych usterek będzie tanie w eksploatacji - i zazwyczaj nie oznacza. Ale wygląda na to, że jest to jednak poziom kosztów, który sprawia, że auto nie jest jeszcze AŻ TAK popularne wśród różnego rodzaju druciarzy - a to już dobra informacja.
Mimo wszystko musisz sobie zdawać sprawę, że jeśli chcesz jeździć limuzyną segmentu F sprzed 20 lat, to jej utrzymanie nie będzie tańsze od limuzyny segmentu F sprzed 2 lat - zwłaszcza jeśli kupisz wymagający dopieszczenia egzemplarz dopakowany wyposażeniem pod korek. Miej to na uwadze.
