Nowe BMW serii 3 już jeździ. Takiego oznaczenia jeszcze nie było
Nadchodząca generacja BMW serii 3 wyjechała już na asfalt i to asfalt słynnego toru Nurburgring, którego pewnie na własne oczy nie zobaczy nigdy większość właścicieli modeli z tej serii. Przy tej okazji pojawiła się jedna dobra i jedna dość zaskakująca wiadomość.
Tą zaskakującą wiadomością jest to, że z gamy najpewniej zniknie wariant M340i.
Tą dobrą wiadomością jest natomiast to, że - po pierwsze - BMW serii 3 w nowym wcieleniu zachowa opcję wyboru sześciocylindrowego silnika benzynowego i nie pójdzie w ślady swojego konkurenta z gamy Mercedesa. Po drugie, zamiast M340i - jak podaje BMWblog - do ofery trafi "nowe" BMW M350. Już bez "4" i bez "i" na końcu. To ostatnie nie jest żadnym zaskoczeniem, bo BMW odchodzi od dodawania tej literki przy silnikach benzynowych, natomiast to wcześniejsze zwiastuje po prostu nowy napływ mocy.
BMW M350 będzie wyraźnie mocniejsze niż poprzednik.
Dla szybkiego przypomnienia - obecne M340i to najmocniejsza odmiana serii 3, jeśli nie brać pod uwagę pełnoprawnych modeli M. 3-litrowy silnik benzynowy dostarcza tutaj 374 KM, łączony jest ze sportową automatyczną przekładnią i napędem na cztery koła, katapultując spore auto do setki w zaledwie 4,4 s. Ach, no i przy okazji kosztuje 327 500 zł (na start), podczas gdy najtańsze "prawdziwe" M kosztuje mniej więcej 125 000 zł więcej.
I zgodnie z najnowszymi doniesieniami, BMW w nowej generacji serii 3 nadal planuje zachować "mocniejszy niż cywilne, słabsze niż M" model - po prostu zmieniając w jego przypadku oznaczenie na tylnej klapie. Na szczęście na tym się nie skończy, bo usprawniony silnik B58 (3 litry i turbodoładowanie) ma teraz przekroczyć 400 KM mocy. Gdyby potwierdziły się informacje o "okolicach 417 KM", moglibyśmy mówić o potężnym przyroście mocy w porównaniu do poprzednika, choć z drugiej strony - możliwe, że auto w wersji europejskiej będzie odrobinę słabsze, gdyż - jak można się domyślić - normy emisji.
Niezależnie jednak od tego, jaką drogę ostatecznie wybierze BMW oraz dział prawny i księgowy tej marki - prawdopodobnie a) w gamie zostanie 6-cylindrowa jednostka oraz b) będzie ona mocniejsza niż poprzednio. O ile - o tym przekonamy się pewnie za jakiś czas.
Co poza tym wiadomo o nowym BMW serii 3?
Przede wszystkim tyle, że nie musimy panikować i wstrzymywać się z kolejnym leasingiem w oczekiwaniu na nową serię 3. Produkcja generacji G50 ruszy prawdopodobnie dopiero pod koniec przyszłego roku, więc na dostawy do klientów poczekamy jeszcze chwilę dłużej. Jeśli ktoś natomiast planuje przesiadkę na nowe M3, będzie musiał poczekać jeszcze dłużej, bo aż do 2028 r.
Poza tym zdecydowanie najważniejszą informacją jest fakt, że nowe BMW serii 3 powstanie zarówno w wersji elektrycznej, jak i spalinowej. Nie wiadomo póki co, jaki będzie ostateczny wygląd nowego modelu, ale nie ma raczej wątpliwości, że w dużej mierze będzie on wzorowany na tym studyjnym modelu:
Patrząc jednak na zamaskowane prototypy, możemy być raczej spokojni o bardziej stonowaną i zdecydowanie bardziej klasyczną linię nadwozia, z długą maską, stosunkowo krótkimi zwisami i wciąż dość wyraźnym podziałem na trzy bryły - nawet jeśli linia dachu będzie opadać odrobinę bardziej w stylu coupe.
Dość pewny wydaje się natomiast - ponownie - kontrowersyjny front auta, który tym razem ozdobią "nerki" maksymalnie rozciągnięte nie w pionie (jak w obecnej serii 4 czy M-kach), a w poziomie. Tak przynajmniej mogą sugerować zamaskowane egzemplarze, tak zapowiadał model studyjny i można oczekiwać, że BMW właśnie w takim stylu doprowadzi ten projekt do końca.
Akurat w momencie, kiedy wszyscy już na dobre przyzwyczają się do pionowych nerek. Może właśnie o to chodzi.
