REKLAMA

Mieszkam w pobliżu króla polskich fotoradarów. To się nazywa prestiżowa lokalizacja

Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że moja okolica będzie sławna na całą Polskę, to nie uwierzyłbym. Tymczasem okazuje się, że mieszkam w pobliżu króla polskich fotoradarów.

Mieszkam w pobliżu króla polskich fotoradarów. To się nazywa prestiżowa lokalizacja
REKLAMA

Niektórzy uważają je za symbol opresji państwa, za bezlitosne maszyny stworzone do zabierania ostatniego grosza biednym kierowcom. Nie śpią, tylko stoją i robią zdjęcia, a następnie z tej działalności fotograficznej robi się problem. Trzeba później wymyślać historie o tym, że samochód pożyczyło się swojemu koledze Saszce ze Lwowa, który akurat wyjechał i nie może potwierdzić tej wersji zdarzeń, albo twierdzić, że to żona kierowała, mimo że uwieczniona na zdjęciu twarz bardziej wygląda na krasnoludzką z potężną brodą. W Polsce fotoradary mają złą passę, ale działają.

REKLAMA

Opisywałem na łamach naszego portalu historię z jednej z okolicznych wsi, gdzie ktoś postawił karmnik dla ptaków w formie fotoradaru na własnym podwórku. Okazało się, że gwałtownie spał tam poziom wypadków, a i kierowcy jeżdżą wolniej. Trochę mnie to dziwi, bo według najnowszych statystyk mieszkam obok króla polskich fotoradarów i zastanawiam się jak to możliwe.

Więcej o radarze w budce dla ptaków:

Oto najlepszy fotoradar w Polsce. Ponad 21 tys. zdjęć. w rok

W Polsce działa około 570 fotoradarów, ale ten położony obok mnie dzierży tytuł króla. Zarejestrował 21 044 wykroczeń, czyli 57 dziennie. Drugi ma wynik zaledwie 10 770 wykroczeń. Ale najbardziej zastanawia mnie - jak to jest możliwe. Owszem, droga jest piękna, dwupasmowa, łączy się z obwodnicą Lublina, więc kierowcy podświadomie dodają gazu, ale mamy tam najpierw ograniczenie do 70 km/h, a później do 50 km/h, razem z wielkim znakiem, który mówi: uwaga fotoradar. Naprawdę trudno go przeoczyć:

A mimo tego kierowcy wpadają jak mucha w siatkę pająka. Dlaczego? Nie mam na to żadnego wyjaśnienia, najwidoczniej lubią ten sport, bo bardzo trudno zagapić się w taki sposób, żeby nie zobaczyć tyle znaków.

Jednak jest problem. To Warszawa

REKLAMA

Kierowcy z Warszawy nie chcą być gorsi i masowo popełniają wykroczenia przy fotoradarze umieszczonym na al. Jerozolimskich. Według statystyk CANARD dziennie popełnianych jest 280 wykroczeń, więc jeżeli Warszawiacy się w tej chwili nie uspokoją, to Lublin straci pierwsze miejsce. Chyba że to celowe, Warszawiacy po prostu nie mogą przeboleć, że są drudzy.

Zastanawia mnie jedna rzecz - skoro ten fotoradar z Lublina jest tak skuteczny, to ilu kierowców musiało tutaj przekraczać prędkość przed jego postawieniem? 98 proc.?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA