REKLAMA

Justin Bieber był już w 2040 r. i przywiózł sobie pamiątkę: Rolls-Royce'a Wraith

Auta z przyszłości nie pasują do teraźniejszości – udowadnia to Justin Bieber i jego Rolls-Royce Wraith.

Justin Bieber Rolls-Royce
REKLAMA
REKLAMA

Lubię sobie rozpocząć dzień przyjrzeniem się jakiejś inspirującej postaci. Spojrzeniem na jakiegoś człowieka, który odważył się podejść do jakiegoś zagadnienia outside the box, znalazł niebanalne rozwiązanie banalnego problemu, albo wsadził w kij w mrowisko i wywrócił do góry nogami porządek jakiegoś światka. Dzisiaj padło na tego gościa:

Wyobrażam sobie, że ten niesamowity 27-latek patrząc ze smutkiem na otaczający go, walczący z pandemią świat, pomyślał, że najlepszym rozwiązaniem obecnych problemów będzie podróż do przyszłości, z której przywiezie lekarstwo na COVID-19. Jak pomyślał, tak zrobił – wydał wagon pieniędzy na wehikuł czasu i przeniósł się do roku 2040.

Nie wiadomo czy spotkał tam Wielkiego Etyzera, ale wygląda na to, że pierwsze zobaczył, to produkcyjna wersja pokazanego dwa lata temu w koncepcyjnej postaci Rolls-Royce'a 103EX. Ten pojazd zrobił na nim takie wrażenie, że zapomniał o celu, dla którego udał się w tę podróż i zapragnął wrócić do dzisiejszej rzeczywistości zabierając ze sobą to:

By ukryć prawdziwe pochodzenie tego cuda techniki, Bieber utrzymuje, że ten Rolls-Royce powstał w West Coast Customs

Starsi czytelnicy być może kojarzą ten warsztat Ryana Friendlinghausa, który u nas zasłynął udziałem w nieodżałowanej serii Pimp My Ride na MTV. I faktycznie, ta historyjka mogłaby się nawet kleić. Bieber robił w tej firmie już kilka aut, jeździł oklejonym niczym lustro Fiskerem Karmą, podobno poszerzał tam Ferrari 458 Italię i zmodził kilka Lamborghini. Mógłby zrobić też takiego Rollsa.

Linia dachu i sposób otwierania drzwi mogą sugerować, że to faktycznie mocno zmodyfikowane coupé brytyjskiej marki. Sugerują to również widoczne pod karoserią fragmenty opon – nadwozie auta musiało zostać mocno poszerzone, by po zakryciu kół wciąż można było wykonywać skręty o promieniu niższym niż promień zawracania tramwaju. O tym, o ile szerszy jest samochód Biebera od standardowego Wraitha niech świadczy odległość między osłoną chłodnicy a reflektorami. W dzisiejszym, oryginalnym modelu jest ona zupełnie inna.

Justin Bieber Rolls-Royce

Tak czy inaczej, robota wyszła perfekcyjnie

Po sieci rozlewa się fala hejtu, że jak tak można było skrzywdzić klasyczny model nobliwej marki. Bieber nie może koncertować, a znowu robi się wokół niego szum. I dzięki intrydze z West Coast Customs udało się ukryć fakt, że bogaty Kanadyjczyk potrafi podróżować w czasie.

REKLAMA

Szkoda tylko, że COVID-19 wciąż zbiera żniwo. Justinie, mogłeś to zmienić i zapisać się w ten sposób na kartach historii. Wybrałeś inną drogę...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA