Tak wygląda ostateczne amerykańskie premium. Czyli nowy Jeep Grand Wagoneer
Ciekawostka: w komunikacie prasowym słowo premium pojawia się 45 razy. Wliczając w to przypadki, kiedy Jeep używa określenia ultra premium. Premium w nowym wcieleniu Wagoneera ma być nawet przestrzeń we wnętrzu.

Co jednak warto na wstępie zaznaczyć - te zdjęcia i grafiki nie przedstawiają w pełni modelu produkcyjnego. To jedynie wydanie studyjne, choć podobno bardzo zbliżone do tego, co wyjedzie na drogi już w przyszłym roku, w cenie wynoszącej nawet 100 000 dol. przy maksymalnym możliwym doposażeniu.
A teraz dość słów, przyjrzyjmy się nowemu Grand Wagoneerowi (który ma być podobno dostępny też w wersji nie-Grand, startującej od 60 000 dol.):
I tutaj jeszcze trochę z innej perspektywy:
I jeszcze może jedno:
Rzućmy jeszcze okiem na wnętrze, które ma pomieścić w luksusowych warunkach 7 osób (już słyszę ten zachwyt nad ekranem, który nie wystaje, a potem odgłos zaskoczenia na widok trzeciego ekranu. I czwartego):
I hop do tyłu:
Za dużo ekranów, napisz coś o silnikach!
To dobrze, że zapytaliście, bo... nic o nich nie wiadomo. Poza tym, że model studyjny zakłada opcję stosowania zaawansowanych zelektryfikowanych układów napędowych i 4x4, a dokładniej - hybrydy typu plug-in. Przy czym elektryfikacja ma pomóc Jeepowi w jego celu, którym jest zostanie liderem zielonej, eko-przyjaznej technologii premium. Nie zmyśliłem tego, przysięgam!
Electrification will modernize the Jeep brand as it strives to become the leader in “green” eco-friendly premium technology.
Chodzą przy tym plotki, że robienie eko-samochodów obejmuje powstrzymywanie się od tworzenia monstrualnych domów na kołach, ale kto wie - może nie ma w nich nawet ziarna prawdy.
Niestety wiele więcej szczegółów nie podano. Produkcyjna wersja ma oczywiście oferować napęd 4x4, pneumatyczne zawieszenie, sporą wydajność, zaawansowane systemy bezpieczeństwa i łączności, niedoścignione możliwości, jeśli chodzi o ciągnięcie przyczepy albo podobnego ładunku i to w sumie tyle z konkretów. O ile można to uznać za konkrety.
To co jest premium według Jeepa?
Chociażby ekrany, które są jednym z kluczowych fragmentów notki prasowej. We wnętrzu studyjnego Grand Wagoneera, i to licząc tylko przednią część pojazdu, znajdziemy wyświetlacze o sumarycznej przekątnej 45 cali. Przed oczami kierowcy znajduje się panel cyfrowych wskaźników o przekątnej 12,3". Na środku kokpitu znajduje się kolejny, dla systemu multimedialnego, tym razem o przekątnej 12,1". Pod nim z kolei znalazło się miejsce dla dodatkowego wyświetlacza 10,25". Wysyp ekranów uzupełnia czwarty, umieszczony - jak w Taycanie - przed pasażerem z przodu, o przekątnej 10,25".
To oczywiście nie koniec, bo z tyłu czeka nas kolejne 30" przekątnych - i to jest wynik zaokrąglony w dół. Na oparciu każdego z przednich foteli zamontowano bowiem wyświetlacze 10,1", a do tego między skrajnymi miejscami znalazło się miejsce dla kolejnego ekranu - również o takiej samej przekątnej. Całość ma pracować w oparciu o nowy, wyraźnie szybszy i bardziej zaawansowany od poprzednika system UConnect 5.
Czy wszystkie te ekrany przejdą do modelu produkcyjnego - tego nie wiadomo. Możliwe natomiast, że trafi do niego zestaw audio firmowany przez amerykańską markę McIntosh, składający się z aż 23 głośników. Całkiem dobrze byłoby też, gdyby na listę wyposażenia trafiło finalnie zaprezentowane w modelu studyjnym drewno tekowe, wykorzystane do wykończenia kokpitu.
O tym, że oświetlenie ambientowe trafi do finalnej wersji, nie trzeba raczej wspominać. Raczej czas się po prostu z tym pogodzić.