BMW wskrzesiło legendę. Oto zupełnie nowe M4 CSL

Tu powinno się znaleźć opowiadanie o najnowszej odmianie BMW M4, ale literki tylko by przeszkadzały. Ten wóz opowiada o sobie sam, zapraszam:

No dobra, parę słów może jednak by można. To dodam, że to pierwszy raz od niemal 20 lat, gdy BMW wprowadza do sprzedaży model z oznaczeniem CSL, czyli wzmocniony i odchudzony wariant swojego najmocniejszego, sportowego coupé. Przyczynek jest jeszcze jeden – to 50. rocznica debiutu legendarnego 3.0 CSL.

7 minut, 20 sekund i 207 tysięcznych – tyle czasu potrzebował ten wóz by w rękach sprawnego kierowcy pokonać pełną, 20,8-kilometrową pętlę najsłynniejszego niemieckiego toru, stając się najszybszym produkcyjnym modelem BMW na tym obiekcie. Poza Jörgiem Weidingerem za kierownicą, kluczową rolę odgrywały tu zmiany, jakie wprowadzono do CSL w porównaniu z seryjnym M4.

Mowa np. o usunięciu wszystkiego co zbędne – w aucie nie ma tylnej kanapy, odelżono zawieszenie, w nadkolach pojawiły się superlekkie obręcze, a do hamowania służą lekkie, ceramiczne tarcze. Pokrywa bagażnika wykonań jest z tworzywa sztucznego wzmacnianego włóknem węglowym. Carbon jest też podstawą konstrukcji kubełkowych foteli foteli. Wszystko to sprawiło, że M4 CSL waży tylko 1625 kg, czyli na tonę masy auta przypada aż 338 KM.

Dla poprawy aerodynamiki inżynierowie BMW obniżyli prześwit o 8 mm, dostroili zawieszenie i oddali do dyspozycji kierowcy 10-stopniowy system kontroli trakcji, w którym można modyfikować ustawienia dostosowując je do nawierzchni toru, temperatury i oczekiwań kierowcy.

Pomimo nastawienia na rekreacyjną jazdę torową nie pominięto żadnych istotnych elementów wyposażenia. Nawigacja satelitarna, asystent głosowy, połączenie ze smartfonem, wyświetlacz HUD i tym podobne atrakcje wciąż na pokładzie M4 CSL są. Za to nie ma zbyt wielkich planów sprzedażowych – BMW chce, żeby CSL pozostało ekskluzywnym modelem i zaplanowało produkcję zaledwie 1000 egzemplarzy. Rozejdą się jak świeże bułeczki.